HO HO HO....
Chciałoby się śniegu... aczkolwiek taka wiosna też przyjemna :)
U Was tez spustoszenie poświąteczne?....
Jako dziecko nie znosiłam zakazów, nie jedz tego to na Święta.... przecież wszyscy wiemy, że potem już tak nie smakuje. I dręczmy się cały dzień. Tak tez było wczoraj, pierwszy raz "organizowałam" Święta u siebie, i ciągle myślałam, za mało będzie jedzenia, tego nie ma, tamtego nie ma... O 12 katowałam się zakazem podjadania sałatki, za którą bym dała sobie niemal rękę uciąć, a po barszczu, uszkach i łososiu, kompletnie nie miałam na nią ochoty...
Najszczęśliwszy Wiktor, bo Mikołaj przyniósł kolejkę i całą masę innych zabawek, zamówionych oczywiście listownie :))) Więc rodzice mają spokój, dziadek został zawiadowcą... Czas na błogie lenistwo... Kawkę i makowiec :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz